sty 07 2018

Wywody nieperfekcyjnej Raisy


Komentarze: 2

Całe miasto jest wciąż rozświetlone choinkowymi lampkami, większość ludzi jeszcze dwa tygodnie temu, a Ukraińcy mieszkający za ścianą nawet wczoraj życzyli sobie wzajemnie „Wesołych Świąt”. Nawet ci niewierzący wspominają jeszcze narodziny Jezusa i zachwycają się choinką, bo przecież tradycja jest taka piękna. Świat najpierw przez cały grudzień wyśpiewuje hymny pochwalne dla dobra, miłości i zgody, a teraz, w styczniu zaczyna delikatnie pogrążać się w szarej codzienności i żegnać sezonową niezwykłość. 

Święta, święta, potem po świętach i mamy nagle więcej czasu. Ludzie przedłużają sobie urlopy, bo przecież nasze polskie Święto Trzech Króli jest dniem ustawowo wolnym od pracy. Umawiamy się na zaległe kawy lub też piwka „między świętami a Sylwestrem nie wyszło, więc jakoś po Nowym Roku”. To super, naprawdę super, sama uwielbiam wszelakie spotkania z ludźmi. Nieco mniej fajnie się robi, gdy dwie osoby stają naprzeciw siebie i nagle zaczynają wzajemnie dostrzegać źdźbła w swoich oczach. Przyznaję się bez bicia – nie jestem idealna. Zdarza mi się niedojrzałe zachowanie, gdy coś idzie nie po mojej myśli. Bywa, że zaniedbuję sprawy ważne, bo mam fatalny problem z organizacją czasu i przestrzeni. Bywa, że klnę tak, że otoczeniu więdną uszy, zwłaszcza gdy uświadamiam sobie, że coś jest nie tak, a ja nie umiem sama jedna tego zmienić. Bywa, że schrzanię to czy tamto i zrobię komuś przykrość, choć wcale tego nie chciałam.

Ale wiecie co? Za każdym razem doświadczam wsparcia i przebaczenia. Nikt z naprawdę ważnych dla mnie przyjaciół nie zerwał ze mną kontaktu czy relacji tylko dlatego, że coś poszło mi raczej średnio. Przypomnienie sobie tego pozwala mi powiedzieć sobie w myślach „stop”, gdy patrzę na drugiego człowieka i zaczynam babrać się we wspominaniu, jak mnie skrzywdził. Ja też nie jestem idealna. Zaraz, zaraz, ja ostatnio też gdzieś nawaliłam. To uczy wyrozumiałości i stawania w prawdzie na swój temat. Tylko dzięki temu człowiek może zrozumieć, że wybaczenie jest decyzją, nie emocją i że nie warto spisywać na straty całego domu, gdy spaliła się jedna żarówka.

Warto walczyć o tych ludzi, na których nam zależy. Gdyby nam nie zależało, nie zabiegalibyśmy przecież o spotkanie, o relacje, nie pisalibyśmy na fejsie. Skoro nam zależy, to wybaczajmy potknięcia, troszczmy się o siebie wzajemnie i rozmawiajmy. Nie po to, by wytykać sobie błędy i wzajemnie się oskarżać, ale po to, by sobie wzajemnie pokazywać dobro, pomagać wzrastać i cieszyć się sobą. Każdy z nas jest wyjątkowym, unikalnym stworzeniem Bożym i gdybyśmy dostrzegli to w pierwszej kolejności, zanim dostrzeżemy w sobie wszystkie błędy, byłoby nam chyba nieco łatwiej żyć ze sobą.

raisa   
Urszula Cz
07 stycznia 2018, 22:43
Super to ujęłaś :-) pozdrawiamy :-)
pulitos1
07 stycznia 2018, 21:44
Jak zwykle pięknie, po dzisiejszej katechezie twoje słowa to wisienka na torcie
Pozdrawiam

Dodaj komentarz